Kolejny udany poranek, choć pogoda pod psem.
Zapowiadano śnieg, a jako że około 9tej miało być już w okolicy zera rower odpuszczam. Dawno minęły czasy gdy jeździłem w każdych warunkach, zresztą już tej zimy za bardzo polegałem na 4" oponach i zakończyło się to glebą. Jadę w przeciwnym niż ostatnio kierunku, tak dla zmiany otoczenia. Odpuszczam okolice gospodarstwa w Mrozach, na drodze stanął rów, trzeba by go obchodzić nadkładając sporo drogi. Zrobi się rowerem, przy okazji. Trochę zaoranych pól, ale większość po w miarę równych łąkach. Odpuszczam także ogrodzony teren w mokrym lesie, trzeba by szukać wejścia po przeciwnej stronie, albo czekać na tęgi mróz. W końcówce zaczyna padać śnieg, a jest niestety mokry, więc odpuszczam po raz trzeci. Tym razem obejście mokradła, które może być pozostałością po dawnym małym jeziorku. Znów po łażeniu w wysokich trawach ściągam ze spodni jakieś 10 kleszczy.