Tłuściochem po zamarzniętych łąkach i kukurydzy
Minus 5, mróz trzyma ponad dobę, więc można w pole ruszyć. Obawiałem się terenu przy gospodarstwie i obawy były uzasadnione. Gdy łaziłem po podmokłych krzakach usłyszały mnie psy i trzeba było dać dyla. Zaliczam coś po drodze zmierzając w tym samym celu, ale z innej strony. Niestety coś się słabo aktualizuje strona ze stravą, kratki się nie kolorują, więc pewnie jakieś dziury zostaną. Dojeżdżam mocno wyboistą drogą pod samo gospodarstwo, szybka nawrotka i ucieczka, już bez zbaczania z drogi. Psy tym razem mnie nie wyniuchały, byłoby ciężko uciekać gównianą drogą. W drodze potwornej wpadam jeszcze na starą żwirownię, wjazd namierzyłem w zeszłym tygodniu kiedy przechodziłem obok z buta.